Prof. Kucharczyk: Dziś też jest starcie cywilizacji, toczą się nowe "Bitwy Warszawskie"

Prof. Kucharczyk: Dziś też jest starcie cywilizacji, toczą się nowe "Bitwy Warszawskie"

Dodano: 
Polska piechota maszeruje na front, przed bitwą warszawską
Polska piechota maszeruje na front, przed bitwą warszawską Źródło: Wikimedia Commons
W 1920 roku mieliśmy bardzo mocną zbieżność chronologiczną, ale też duchową między zwycięstwem militarnym a Wniebowzięciem Najświętszej Maryi Panny. Pamiętać należy, że Episkopat Polski zwrócił się wówczas do papieża Benedykta XV z prośbą o modlitwę całego Kościoła Powszechnego o pomoc Matki Bożej w militarnym starciu z bolszewikami. Papież pozytywnie odniósł się do tej prośby. Teraz też ta strona rewolucyjna uważa – swiadomie bądź nie – Maryję za największe zagrożenie. Stąd ta cała akcja profanacji wizerunku Najświętszej Maryi Panny – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Grzegorz Kucharczyk, Instytut Historyczny PAN.

Jakie znaczenie ma data 15 sierpnia dla Polski i naszej cywilizacji?

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Datę tę trzeba oczywiście rozpatrywać w dwóch aspektach. Po pierwsze religijnym, po drugie historycznym – czyli jako rocznicę Bitwy Warszawskiej 1920 roku. I to wydarzenie, żeby użyć porównania lorda Edgara Vincenta, D’Abernona było 18. decydującą bitwą w dziejach świata.

Dlaczego znaczenie tej bitwy było tak ogromne?

Polska powstrzymała realizację strategicznego planu Lenina, który od początku nie ukrywał, że masą krytyczną dla rewolucji w Europie i w świecie jest połączenie dwóch ognisk rewolucyjnych – rosyjskiego i niemieckiego. Trzeba pamiętać, że Polska, która odradzała się do niepodległości w 1918 roku sąsiadowała z sowieckim ogniskiem rewolucyjnym na Wschodzie, ale w Niemczech też była rewolucja, czerwone sztandary powiewały nad Reichstagiem. Ostatecznie scenariusz ten został przekreślony na przedpolu Warszawy w sierpniu 1920 roku. A więc na pewno była to bitwa decydująca, starcie cywilizacji, dwóch różnych światów.

To znaczy?

Po stronie polskiej był zupełnie inny świat od tej dziczy, która atakowała z drugiej strony, a którą sugestywnie opisała Zofia Kossak w „Pożodze”.

Pojawiają się głosy, że i dziś mamy do czynienia z podobnym zderzeniem cywilizacji i różnych światów z tym, że dziś nie na polu bitwy, ale na polu wartości. Przykładem ma być ideologia LGBT. Te głosy są uprawnione, czy może jednak przesadzone?

Stwierdzenie, że jesteśmy w ogniu kolejnej odsłony walki cywilizacji jest truizmem. Od zawsze zresztą ścierały się dwie wizje człowieka i jego kultury. Zawsze było tu zasadnicze pytanie o Boga. Więc dziś także mamy te rozłożone w czasie i przestrzeni kolejne Bitwy Warszawskie. W tym kontekście trafną diagnozę przedstawił arcybiskup Marek Jędraszewski, który wysnuł paralelę między zagrożeniem bolszewickim, czerwonym, a tęczowym. Przecież w marszach ludzi, którzy nazywają się LGBT nie uczestniczą wyłącznie osoby, prowadzące taki styl życia. Biorą w nich też udział ludzie, którzy uważają, że na tym etapie rewolucji właśnie ze środowiskami LGBT należy się identyfikować.

W roku 1920 Polacy byli politycznie podzieleni, jednak nawet zwolennicy lewicy (oczywiście nie ci probolszewiccy) byli mocno przywiązani do wiary, religia chrześcijańska jednoczyła naród. Dziś często nawet po tzw. prawej stronie widać obojętność w sprawach religijnych…

To jest bardzo symptomatyczne, że w 1920 roku mieliśmy bardzo mocną zbieżność chronologiczną, ale też duchową między zwycięstwem militarnym a Wniebowzięciem Najświętszej Maryi Panny. Pamiętać należy, że Episkopat Polski zwrócił się wówczas do papieża Benedykta XV z prośbą o modlitwę całego Kościoła Powszechnego o pomoc Matki Bożej w militarnym starciu z bolszewikami. Papież pozytywnie odniósł się do tej prośby. Teraz też ta strona rewolucyjna uważa – swiadomie bądź nie – Maryję za największe zagrożenie. Stąd ta cała akcja profanacji wizerunku Najświętszej Maryi Panny. A przecież w 1920 roku armię tworzył nie tylko korpus oficerski, ale w ogromnej liczbie ludzie wsi. Ludzie, których do polskości przyciągnął właśnie Kościół katolicki. Wszystkie wspomnienia o tym mówią, także działaczy chłopskich, wystarczy poczytać wspomnienia Wincentego Witosa. Bez Kościoła katolickiego, bez tego wyśmiewanego często, traktowanego pogardliwie polskiego maryjnego katolicyzm, ci chłopi, którzy tworzyli trzon polskiej armii nie byliby w pełni świadomymi Polakami.

Czytaj też:
15 sierpnia, wtorek. "Polska niech żyje!"
Czytaj też:
Ziemkiewicz: Jest 15 sierpnia. I mnie to wkurza...

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także