Marek M. od sierpnia 2015 do października 2016 roku w Bydgoszczy i innych okolicznych miejscowościach cyklicznie wykorzystywał seksualnie siedmiu chłopców w wieku od 6 do 12 lat i kilkuletnią dziewczynkę. Ofiary odurzał i filmował telefonem komórkowym. W mieszkaniu pedofila znaleziono kilkaset plików z dziecięcą pornografią.
Animatorowi kultury zarzucono przestępstwa z art. 200 Kodeksu karnego, mówiącego o seksualnym wykorzystywaniu małoletnich, art 202 dot. utrwalania treści pornograficznych z udziałem małoletnich i art. 197 Kodeksu karnego, mówiącego o podstępnym doprowadzaniu małoletnich do obcowania płciowego.
Wyrok jest prawomocny
Od wyroku sądu I instancji w tej sprawie odwołał się i obrońca Marka M., i prokuratura rejonowa w Bydgoszczy, która prowadziła śledztwo w tej sprawie.
Adwokat pedofila wskazywał na błędy proceduralne, które miał popełnić sąd pierwszej instancji. Obrońca domagał się m.in. częściowego umorzenia postępowania oraz częściowego uchylenia wyroku, a w pozostałej części - orzeczenia łagodniejszej kary.
Prokurator żądał z kolei m. in. surowszych tzw. kar jednostkowych - czyli tych wymierzonych za poszczególne przypisane oskarżonemu przestępstwa.
Jak ustaliło RMF FM, Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie przychylił się do apelacji obrońcy, natomiast uwzględnił częściowo apelację prokuratora i orzekł surowsze kary jednostkowe. Kara łączna się nie zmieniła - animator pójdzie do więzienia na 25 lat.
Poza karą pozbawienia wolności, wobec Marka M. orzeczono również zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi, zbliżania się do nich oraz dożywotni zakaz zajmowania stanowisk, wykonywania zawodów i działalności związanych z wychowaniem, opieką, edukacją czy leczeniem małoletnich.
Po zakończeniu kary 25 lat więzienia, Marek M. ma zostać umieszczony w zakładzie psychiatrycznym dla sprawców przestępstw pedofilskich i seksualnych w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych.
Czytaj też:
Episkopat tworzy fundację dla ofiar pedofilii w Kościele