"Mieszkaniec Milanówka twierdzi, że podczas ciszy wyborczej przed drugą turą wyborów samorządowych w 2018 r. Jolanta Turczynowicz-Kieryłło roznosiła plakaty ośmieszające jednego z kandydatów. Kiedy próbował ją zatrzymać, ugryzła go w rękę" – oto lead artykułu. "GW" opisuje wersję wydarzeń, w której kobieta "rzuciła się" na niewinnego mężczyznę i pogryzła go w rękę. Dopiero w drugiej połowie tekstu dowiadujemy się, że sama Turczynowicz-Kieryłło przekonuje, że została zaatakowana, broniła siebie i swoje dziecko, a po całym zajściu wezwała policję i poddała się obdukcji. Pogryziony mężczyzna postąpił tak samo, a oba postępowania ostatecznie umorzono z uwagi na "brak interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu".
Sama polityk jest oburzona artykułem "Wyborczej". "Gazeta Wyborcza sięgnęła dzisiaj bruku. Stanęła po stronie damskiego boksera przeciwko matce broniącej dziecko. Ukryła opinie lekarskie, że sprawca mnie dusił. Zataiła, że zaatakował nas zawodowy hejter, opisywany w mediach ogólnopolskich" – napisała na Twitterze.
Do sprawy w mocnych słowach odniósł się publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz.
"Po prostu GWno. Wczoraj nagłaśniali psychopatkę stalkującą prezydenta, dziś szczują na szefową jego kampanii, bo obroniła dziecko przed fizyczną agresją. Dawny Michnik naczelnemu takiego szmatławca nie podałby ręki. Sekretarz Słonimskiego kończy jako patron jakiegoś Szczurka..." – napisał na Twitterze.
twitterCzytaj też:
Szefowa kampanii Dudy wieści koniec "Gazety Wyborczej". Kurski: Proszę nie ostrzyć sobie zębówCzytaj też:
Turczynowicz-Kieryłło: "Wyborcza" stanęła po stronie damskiego bokseraCzytaj też:
Burza po artykule "Wyborczej". Ostry wpis Wybranowskiego