Dramatyczny apel ratownika: Musimy reagować tu i teraz

Dramatyczny apel ratownika: Musimy reagować tu i teraz

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Obraz marionbrun z Pixabay
- Jesteśmy tylko ludźmi. Ludźmi pracującymi w chorym i rzucającym nam kłody pod nogi systemie. Z powodu niskich płac, które nie pozwalają na utrzymanie się z jednej pensji, pracujemy w kilku miejscach po 300, a czasami więcej godzin - mówi portalowi DoRzeczy.pl pielęgniarz anestezjologiczny
, 
ratownik medyczny
 i specjalista zarządzania w ochronie zdrowia 

Marcin Jachimiak.

W sobotę odbył się protest medyków, pod hasłem "Dajcie szansę pacjentom, nie związujcie rąk medykom". Przedstawiciele zawodów medycznych domagali się m.in. zmian w służbie zdrowia. Sprzeciwiając się zaostrzeniu przepisów karnych za niezawiniony błąd lekarski. Jak pan ocenia pomysł karania medyków za błąd w sztuce?

Nasze zawody poza wiedzą, umiejętnościami, doświadczeniem opierają się również na ryzykownych decyzjach. Podejmujemy je na podstawie wywiadu z pacjentem, który może coś zataić, o czymś zapomnieć oraz badania fizykalnego podczas którego z rutyny, zmęczenia albo panujących wokół warunków możemy czegoś nie zauważyć. Ale także badań krwi, czy obrazowych wykonanych przez nasze koleżanki i kolegów z powodów systemowych tygodnie temu, a stan pacjenta od tego czasu zmienił się diametralnie.

Jakiś przykłady, aby zobrazować to, o czym rozmawiamy?

Pacjent urazem wielonarządowym wykrwawi się miedzy tomografią, a salą operacyjną, bo będziemy musieli mieć pewność, że trzeba go otworzyć. Kobieta urodzi martwe dziecko, bo lekarz nie podejmie decyzji o cięciu cesarskim. Pacjent onkologiczny, którego guz od poprzedniego badania obrazowego urósł o kilka centymetrów dostanie operacje paliatywną, poprawiającą komfort umierania, a nie taką która da mu powiedzmy 30-40 proc. szans na przeżycie. Ratownik medyczny nie obarczy odmy na miejscu zdarzenia ratując płuco.

Rozumiem, że pana zdaniem przepis jest nietrafiony?

Ten przepis zabiera szanse pacjentom, bo medyk zamiast ratować życie będzie postawiony w sytuacji, w której w razie błędu, pomyłki, porażki, nawet nie z jego winy, będzie pozbawiany prawa wykonywania zawodu i karany więzieniem. Po co więc ma ryzykować?

Zapewne słyszał pan o historiach pacjentów, którzy umierali wskutek błędu lekarskiego. Jednak nie decydowali się wchodzić na drogę sądową. Wiele osób sądziło, że przepis, o którym rozmawiamy ukróci takie sytuacje.

Jesteśmy tylko ludźmi. Ludźmi pracującymi w chorym i rzucającym nam kłody pod nogi systemie. Z powodu niskich płac, które nie pozwalają na utrzymanie się z jednej pensji pracujemy w kilku miejscach po 300, czasami więcej godzin. Pracujemy też dlatego, że bez nadgodzin musielibyśmy zamknąć co czwartą placówkę medyczną z braku personelu. Jak każdy popełniamy błędy i będziemy je popełniać. Nie uciekamy od odpowiedzialności. Na tym proteście poruszaliśmy również problem bardzo długiej i mozolnej ścieżki odszkodowawczej.

To znaczy?

Jeśli pacjentowi stanie się krzywda, to zarówno szpital, jak i każdy z nas płaci bardzo duże składki na ubezpieczenia, by pacjent jak najszybciej otrzymał pieniądze i mógł dzięki nim być leczony lub rehabilitowany. Ten aspekt trzeba poprawić.

Pracownicy medyczni domagają się m.in. rozwiązania kolejek i braku dostępności do świadczeń w ochronie zdrowia, przyspieszenia wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do minimum 6,8 proc. PKB. Od dawna temat ten jest szeroko komentowany.

Każdy kolejny rząd traktuje ten problem po macoszemu, a to system ochrony zdrowia i system emerytalny są najważniejszymi i największymi problemami naszego państwa. Kryzys kadrowy jest tak ogromny, że za 5 -10 lat może być już za późno. Sam wzrost nakładów to za mało, musimy optymalizować system. Marnujemy umiejętności personelu medycznego na administracje, nie mamy praktycznie personelu pomocniczego, np. opiekunów medycznych do mycia, karmienia, przebierania pacjentów, nie ma ustaw regulujących kompetencje zawodowe wielu profesji, nie ma samorządów zawodowych. Nie ma jasnych procedur, sprzęt za miliardy złotych używany jest mniej niż 25 proc. czasu bo nie działa 24 godziny, 7 dni w tygodniu tylko 8 godzin od poniedziałku do piątku. Możliwości optymalizacji systemu i poprawy jego finansowania jest wiele, ja osobiście odwiedziłem prawie wszystkie partie polityczne z programem reform, z poprawkami ustaw i nikogo to nie interesuje, bo to nie da głosów wyborach.

Czy Ministerstwo Zdrowia wiedziało o proteście?

Ministerstwo, Izby, Związki Zawodowe - wszyscy widzieli. Wolą jednak zamykać się w gabinetach i prowadzić jałową dyskusję, która rozciąga się na lata, a projekty przedawniają się zanim są wprowadzone w życie. Musimy reagować tu i teraz, bo z każdą sekundą umierają kolejni ludzie i kolejni medycy podejmują decyzje o wyjeździe z Polski.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także