Lisicki: Liberalizm albo się przepoczwarzył, albo zdradził swoje ideały

Lisicki: Liberalizm albo się przepoczwarzył, albo zdradził swoje ideały

Dodano: 
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy"
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy"Źródło:PAP / Andrzej Rybczyński
– We współczesnym liberalizmie zanika wartość, jaką jest wolność słowa. W wielu państwach zachodnich wolność słowa jest w poważnym odwrocie – mówił red. nacz. „Do Rzeczy” Paweł Lisicki podczas III edycji Uniwersytetu Letniego organizowanego przez Instytut im. Felczaka.

Redaktor Lisicki podczas swojego wystąpienia mówił o dominacji środowisk lewicowo-liberalnych w sferze mediów. Naczelny „Do Rzeczy” zwrócił uwagę, że ten proces był szczególnie widoczny w USA w 2016 roku, gdy Donald Trump starł się z Hillary Clinton w wyborach prezydenckich.

Lisicki podkreślił, że wówczas 98 proc. największych mediów atakowało kandydata Republikanów. Jego zdaniem sprawa jednak wcale nie wygląda lepiej w przypadku mediów z zachodniej Europy.

– Z faktami się nie dyskutuje. Jeżeli chodzi o media zachodnie, to mamy do czynienia z mocnym przechyłem w stronę lewicowo-liberalną. Ten przechył antyprawicowy jest bardzo silny – podkreślił.

twitter

Jedynym przykładem udanej zmiany ideowej w mediach, była jego zdaniem telewizja Fox News, która głosząc prawicowe postulaty, okazała się popularniejsza od CNN. Ten przykład pokazuje, że choć walka jest nierówna, to nadal pozostaje możliwe zbudowanie dużego medium prawicowego.

Prawica w odwrocie

Paweł Lisicki podkreślił, że do tego wszystkiego należy uwzględnić, że u prawicowych polityków i przedstawicieli biznesu przez lata nie było zrozumienia dla znaczenia kwestii kultury. Prawica uważała, że nie musi się troszczyć o tę sferę, że nie opłaca się angażować w walkę na tym odcinku i wystarczy dbać, by rewolucja nie posunęła się o krok dalej. Ta taktyka – podkreśla naczelny „Do Rzeczy” – okazała się jednak całkowicie błędna.

– Zdominowana przez lewicowy dyskurs opinia publiczna zaczęła wywierać wpływ na wartości, które wcześniej wydawały się nienaruszalne – mówił.

Lisicki zwrócił uwagę na fakt, że ten proces trwa już całe dekady, a prawica znajduje się w defensywie właściwie od momentu zakończenia II wojny światowej.

W czasie wojny część europejskiej prawicy splamiła się kolaboracją z Hitlerem, przez co po pokonaniu III Rzeszy wszelkie środowiska odwołujące się do idei konserwatywnych czy wspólnoty narodowej, były marginalizowane. Doprowadziło to do sytuacji, że w mainstreamie była akceptowana jedynie centro-prawica. To z kolei powodowało, że cała scena polityczna przesunęła się mocno w lewą stronę.

Jako przykład dominacji sceny politycznej przez lewicę Lisicki podał postać Donalda Trumpa, którego media notorycznie określają mianem konserwatysty czy skrajnego prawicowca. Tymczasem, dowodził redaktor, choćby sam fakt aktywnego wspierania środowisk LGBT przez obecne amerykańskie władze pokazuje, że z prawicowego punktu widzenia Trump może się jawić jako „mniejsze zło”, jednak ciężko określić go mianem konserwatysty.

Zdegenerowany liberalizm

W dalszej części panelu Lisicki został zapytany, czemu powszechnie mówi się o środowiskach lewicowo-liberalnych, skoro liberalizm przez pewien czas wydawał się być sojusznikiem w walce z radykalną lewicą, a nawet powstawały partie i organizacje określające się mianem konserwatywno-liberalnych.

Naczelny „Do Rzeczy” zwracał uwagę, że przez lata obserwowaliśmy powolną degenerację liberalizmu. Liberałowie, którzy ukochali ideę wolności, z czasem zaczęli redukować ją jedynie do sfery obyczajowej.

– We współczesnym liberalizmie zanika choćby wartość, jaką jest wolność słowa. W wielu państwach zachodnich wolność słowa jest w poważnym odwrocie. Wyobraźmy sobie, że ktoś krytykuje środowiska LGBT. W takich państwach jak Wielka Brytania albo Holandia media natychmiast określiłyby tego człowieka mianem „siewcy nienawiści”. Liberalizm albo się przepoczwarzył, albo zdradził swoje ideały. Z liberalnych postulatów została już tylko sfera obyczajowa, a resztę podporządkowano lewicy – mówił Lisicki.

W dniach 24-28 sierpnia odbywa się III edycja Uniwersytetu Letniego Instytutu Wacława Felczaka. Politycy, eksperci, naukowcy i dziennikarze z Polski i Węgier spotkali się w Krasiczynie na Podkarpaciu, by rozmawiać o historii i perspektywach obu narodów oraz całego obszaru Europy Środkowo-Wschodniej. Szczególny nacisk w tym roku będzie położony na tematy związane z szeroko pojętym bezpieczeństwem – od kwestii rolnictwa, przez tematy dotyczące pandemii koronawirusa, aż po geopolitykę.

Czytaj też:
Sympatia, życzliwość i... brak wiedzy? Paradoks relacji polsko-węgierskich

Czytaj też:
Kuchciński: Przypominamy tradycje demokracji republikańskiej


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także