Były premier komentował sytuację epidemiczną w kraju i związane z nią działania obozu rządzącego. Jego zdaniem, obecnie mamy do czynienia ze swoistą eksplozją epidemii, czego efektów rząd nie jest w stanie przewidzieć.
– Pamiętam, jak przedstawiciele władz jeszcze niedawno twierdzili, że wirus jest w odwrocie, że nie ma się czego bać. Część ludzi w to wszystko uwierzyła, że mamy opanowaną sytuację – wskazał Leszek Miller. Gość Beaty Lubeckiej nawiązał również do słów szefa GIS wypowiedzianych na początku pandemii. – Mówił, że politycy, którzy tak alarmują powinni włożyć sobie lód w majtki. Chętnie bym się dowiedział czy pan Pinkas już wyjął sobie lód z majtek czy dopiero zamierza go sobie włożyć – dodawał.
W ocenie byłego premiera, rząd przespał ostatnie miesiące i nie przygotował naszego kraju na drugą falę epidemii. – Uspokoił się chwilowym osłabieniem skali pandemii, uznał, że wszystko jest załatwione. Wszystkie afery, które wybuchły – respiratory, maseczki, kontrakty – to wszystko odwróciło uwagę od istoty problemu – wskazał.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Zdrowia poinformowało dziś o kolejnymrekordzie zakażeń. Badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u 4280 osób. Z powodu COVID-19 zmarło 76 chorych. To najwięcej zakażeń i zgonów od początku epidemii.
Czytaj też:
"Joachimie drogi jak Ty mnie dziś zaimponowałeś!". Waszczykowski bezlitośnie zażartował z BrudzińskiegoCzytaj też:
Finał sprawy Joanny Lichockiej. Do komisji wróciła decyzja prezydium Sejmu