Tomasza Terlikowskiego droga do zbawienia. Polemika Dzierżawskiego

Tomasza Terlikowskiego droga do zbawienia. Polemika Dzierżawskiego

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjneŹródło:PAP / Maciej Kulczyński
Główną tezą mojej polemiki z redaktorem Terlikowskim, był zarzut, że recepty proponowane przez publicystę, zostały zastosowane w bardzo wielu krajach Zachodu. Z opłakanym skutkiem. W odpowiedzi Tomasz Terlikowski nie dotknął nawet tego tematu. W swojej odpowiedzi na łamach „Do Rzeczy” wprowadził za to nowe, interesujące wątki. Myślę, że warto się do nich odnieść – pisze Mariusz Dzierżawski w reakcji na tekst Tomasza Terlikowskiego z poprzedniego numeru "Do Rzeczy". Polemika jest kontynuacją debaty, która rozpoczęła się na łamach tygodnika.

Terlikowski pisze: „Strategia wojny, wykluczenia inaczej myślących, zakazania aktywnego uczestnictwa w debacie, albo obrażania ich za wszelką cenę (pod wygodnym pozorem mówienia im prawdy w oczy) doprowadzi nie do zwycięstwa, ale do nowej wojny trzydziestoletniej”. Mam uprzejmą prośbę do polemisty, aby wskazał na jakiej podstawie przypisuje mi „wykluczanie inaczej myślących”, albo „obrażanie ich za wszelką cenę”. Z podobnymi oskarżeniami, niczym nie uzasadnionymi, spotykamy się od dawna ze strony promotorów aborcji i LGBT+. Spotykam się z nimi regularnie w sądach, które, na podstawie obowiązującego prawa nie znajdują podstaw do uznawania postulatów oskarżycieli. Nacisk medialny może to jednak zmienić, zwłaszcza, jeśli mówienie i pokazywanie prawdy nazwie się „wygodnym pozorem”. Wygląda na to, że środowiska rewolucji obyczajowej zyskały w Tomaszu Terlikowskim cennego sojusznika.

Najpoważniejszy wątek dotyczy jednak zbawienia. Publicysta, przywołuje rozmowę z księdzem z jednego z krajów postsowieckich: „Wie pan, panie Tomku, tu do mnie bardzo często przychodzą kobiety, który spowiadają się z aborcji. I jeśli tylko jedna z nich odeszłaby od parafii, zasmucona, zgorszona, uderzona treścią tych banerów, to byłaby to największa strata - mówił”. Tomasz Terlikowski dodaje od siebie: „… jeśli tylko jeden homoseksualista odchodzi z Kościoła zgorszony banerami, które uważa on za uderzające w jego godność, to jest to realna strata i nasza za to odpowiedzialność”. Tomaszowi Terlikowskiemu nie przychodzi do głowy (albo to ukrywa), że widok skutków aborcji może zniechęcić rodziców do zabicia swojego dziecka, a informacja o skutkach aktów homoseksualnych, może ustrzec młodego człowieka, przed wciągnięciem w relacje z doświadczonym homoseksualistą.

Tak się składa, że mamy kontakt z księżmi, którzy umożliwiali nam organizowanie wystaw „Wybierz życie” w swoich parafiach. Mamy informacje o tym, że po obejrzeniu wystaw, wielu rodziców odstąpiło od aborcyjnych zamiarów. Wielu księży mówiło, że przy okazji wystaw, liczba osób spowiadających się z aborcji istotnie wzrosła. Dominująca narracja w mediach bagatelizuje aborcję, przedstawia jako prawo kobiety, czyn moralnie dobry. Sądzę, że niewiele katoliczek, również w Polsce wie, że dopuszczając się aborcji automatycznie się ekskomunikuje. Czy ukrywając przed nimi ciężar zbrodni aborcji ułatwimy im zbawienie?

Podobnie jest z homoseksualizmem. Święty Paweł pisze: Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. Czy ukrywając przed homoseksualistami skutki ich czynów ułatwiamy im zbawienie, czy wręcz przeciwnie? Czy biskupi niemieccy, którzy twierdzą, że homoseksualizm to „normalna forma predyspozycji seksualnej” prowadzą swoich wiernych do zbawienia?

Terlikowski oskarża nas, że posługujemy się prawdą aby atakować inaczej myślących. Warto w tym miejscu zacytować George’a Orwella: „Prawda jest mową nienawiści dla tych, którzy mają coś do ukrycia”. Skutki ukrywania prawdy w imię „nie sprawiania przykrości” możemy obserwować w Kościołach Zachodu. W praktykach religijnych uczestniczy kilka procent populacji krajów niegdyś katolickich, spowiadają się promile. Czy to jest droga do zbawienia, którą redaktor Terlikowski zaleca?

Na zakończenie jeszcze kilka zdań odnoszących się do pokojowych inicjatyw wobec wojny cywilizacji. Tomasz Terlikowski (i inni realiści) wskazuje na istotną przewagę obozu rewolucji obyczajowej i namawia do zakończenia wojny. Oczywiście niepotrzebnych wojen należy unikać. Zasadnicze pytanie wobec realistów brzmi: na jakich warunkach wojna miałaby się zakończyć? Jeśli patrzymy na to co dzieje się na Zachodzie, możemy być pewni, że rewolucjoniści nie zadowolą się niczym mniej niż aborcja na życzenie, powszechna i obowiązkowa edukacja seksualna wg standardów WHO, a także homomałżeństwa z prawem do adopcji. Rewolucjoniści są świadomi swojej przewagi. Porozumienie z nimi byłoby równie skuteczne jak Układ z Monachium. Winston Churchill skomentował je słowami: Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także. Anglicy i Francuzi pozostawili Czechów na pastwę Hitlera. My mielibyśmy porzucić dzieci w łonach matek na pastwę aborterów, a te które zdążyły się urodzić oddać w ręce deprawatorów.

Mariusz Dzierżawski

Czytaj też:
Jak przegrać wojnę cywilizacji

Czytaj też:
Istotniejsze jest zbawienie

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także