Pisałem więc: „Żałosne są nawoływania tzw. obrońców demokracji do przeniesienia dyskusji na ulice. Ulica jest najgorszym możliwym miejscem starcia dla »pieszczochów salonu«. Nie znam przypadku, żeby (bez udziału sił zbrojnych) udało się tam wygrać sytym z głodnymi. Tajemnicą pozostaje, dlaczego »mądrzy wykształceni, z wielkich ośrodków« wybrali metodę totalnej klęski na własne życzenie, graniczącą z przyspieszonym samobójstwem”.
I to się sprawdza – na odcinku mediów, prokuratury, rozliczania afer postęp widoczny jest na każdym kroku. Bój o Trybunał został rozstrzygnięty, donosy do Europy niewiele dały. A jakie były rachuby? Na co liczono? „Że Unia wyśle czołgi, żeby »znormalizować« Priwiślinię? Albo że wyda list gończy za Kaczyńskim?”.
Przeliczono się też, sądząc, że „opozycja totalna” przestraszy PiS, że partia zwycięzców ugrzęźnie w taborach zajęta konsumowaniem łupów, zacznie się układać z poprzednikami lub – wobec potężnego oporu – ustępować. „Prezes jednak wolał zastosować metodę Cortésa – spalić okręty i poprowadzić drużynę na matecznik wroga”.
Co zatem przewiduję dalej, zadowolony, że przewidziałem falę porażek poprawności politycznej w skali globalnej (licząc po cichu na Brexit i wygraną Trumpa jako bunt mas przeciw elitom). Nadal, jeśli chodzi o sprawy krajowe, jestem optymistą. Prorokuję więc postępującą erozję opozycji i waśnie o jej przywództwo. Liczę na wzrost dzietności jako efekt „500+” i falę powrotów rodaków z niespokojnego świata w polskie zacisze. Wierzę w aktywność prokuratury i sądów w rozliczaniu afer oraz gotowość parlamentarzystów do odbierania immunitetów umoczonym kolegom.
Będzie kilka idiotycznych posunięć większości parlamentarnej, które w porę wyhamuje prezes. Pojawią się coraz głupsze i bardziej jałowe działania przeciwników, którzy są coraz bardziej marginalizowani. Podejrzewam też aktywizację opozycji z prawa z realną alternatywą narodowców i młodzieży żądnej dalej idących zmian, którym dziś patronują Kukiz i Korwin-Mikke.
Do tego przeczuwam wielki ozdrowieńczy ruch na całym świecie, który zapoczątkuje totalny odwrót głupoty i beznadziei.
Co daj, Boże!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.